poniedziałek, 30 maja 2016

Rozdział XI


************************************
Shadow

   Mijały tygodnie, dnie, godziny.
Słuch wbrew przekonań wszystkich zaczął powoli wracać. Zaczęłam słyszeć wysokie dźwięki. Straciłam wszystkie pieniądze jakie miałam i wylądowałam na ulicy. Bez jedzenia, wody tylko z kołczanem na placach. Zostałam skazana na żebractwo, wyłudzanie chciałabym powiedzieć, że nigdy nic nie ukradłam jednak w tedy bym skłamała. Kradłam picie, jedzenie, pieniądze jakieś ubrania. Wszystko co mogłoby mi się przydać. Stoczyłam się i to bardzo. Jednak nigdy nie pracowałam jako prostytutka czy coś w tym rodzaju. Proponowali mi to nie raz ale miałam na tyle godności aby odmówić. Wiedziałam, że nawet gdyby ktoś ze znajomych mnie znalazł brzydziłby się mną. Najbardziej brakowało mi Clary, Aleca i przede wszystkim Willa. Powiedziałam mu kiedyś, że nic do niego nie czuję. Kłamałam. Tak naprawdę odkąd zobaczyłam go pierwszy raz coś od razu zaiskrzyło. Nie chciałam tego mówić bo wiem, że bym go zraniła. Nie jestem gotowa na związek. Jestem po prostu szmatą. Fajne mniemanie o sobie prawda? Zbliżał się poranek. Mój brzuch dawał o sobie głośno znać. W końcu komu się dziwić nie jadłam od tygodnia.
Najbliższy sklep w którym jeszcze nie byłam jest dziesięć kilometrów stąd. Stąd czyli jakiegoś mostu na obrzeżach Rzymu. Zabrałam wszystko co miałam i ruszyłam.

************************************
Clary

   Wyruszyliśmy na ostatnie wielkie poszukiwania Shadow. Straciliśmy już prawie całą nadzieję. Wszyscy zastanawiali się jak Ona mogła nam to zrobić? Magnus próbował dopracować bramę ale niestety żadnych efektów nie było.
Przeszłam ostatni raz przez Bramę i wylądowałam gdzieś na obrzeżach Rzymu. Zaczęłam gorączkowo szukać. Przede mną mignęła jakby znana postać. Te same piękne włosy, wzrost się też zgadzał. Pędem pobiegłam za owa postacią. Załapałam ją za ramię i obróciłam w swoją stronę. Dziewczyna zaserwowała mi pożądanego kopniaka w brzuch. Mimo bólu unieruchomiłam ją. I zaczęłam się jej przyglądać. Miałam rację to była ona. Co prawda cała brudna ale jednak ona. Najwidoczniej Ona też mnie rozpoznała i przestała się wiercić. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy, które szybko otarłam. Prawdopodobnie nie miała na sobie runy niewidzialności bo wokół nas zebrało się nie lada zbiorowisko. Wszyscy się na nas a w zasadzie na Shadow patrzyli. Pokazałam jej aby była cicho i pomogłam jej wstać. Ciągnąc ją z rękę pobiegłyśmy do parku. Rozejrzałam się i narysowałam jej runę niewidzialności. Zaczęłam rozmawiać z nią w języku migowym.
- Na Anioła to naprawdę ty. Już traciliśmy nadzieję na odnalezienie ciebie. Will tracił zmysły. Miał coraz częstsze napady. Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy? Jak mogłaś nam t o zrobić? Co się z tobą działo przez ten cały czas? - spytałam. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Wzięłam ją w objęcia i mocno do siebie przytuliłam. Ona przez chwilę trwała w uścisku a potem się ode mnie odsunęła. Na jej twarzy było widać ślady po łzach.
- Clary, nie sądziłam, że jeszcze kiedyś Cię zobaczę. Jak mnie znalazłaś? Ale zapewne nie odpowiesz mi na moje pytanie jeśli ja nie odpowiem na twoje prawda? - pokiwałam twierdząco głową. - więc tak. Dopóki miałam pieniądze żyłam w jakimś motelu. Później je straciłam a nikt nie chciał zatrudnić kaleki. Więc wylądowałam pod mostem bez niczego no może nie licząc steli i łuku. Clary ja nie mogę do Was wrócić. Clave i tak odbierze mi runy albo coś w tym stylu. Przecież kaleka nie może być Nocnym Łowcą. Zrobiłam to dlatego aby nie stwarzać Wam problemu chodź jak widzę nie za dobrze mi to wyszło. - uśmiechnęła się ponuro. Moje serce się mocniej ścisnęło.
- Nie sprawiasz nam żadnych problemów. Jesteś naszą rodziną kiedy to do ciebie dotrze?
- Ale wiesz co? Zaczęłam słyszeć wysokie dźwięki. Czasem zdarza mi się usłyszeć jakieś słowo. A poza tym mogę dalej słyszeć duchy. – na jej twarzy zagościł wielki, optymistyczny uśmiech. - Może jest nadzieja?
- Na pewno. A teraz róż tu swoje dupsko i wracaj ze mną do Instytutu. Zrozumiano moja panno?
- Tak. Nawet nie wiesz jak się za Wami stęskniłam. Narobiłam Wam tyle problemów chodź w cale ich nie chciałam. Przepraszam. - ponownie przytuliłyśmy się. I trwałyśmy tak przez dobre dziesięć minut. Po tym czasie otworzyłam Bramę i razem przez nią przeszłyśmy.
Gdy przeszłyśmy nikogo nie było nawet Simona, który powinien pilnować Instytutu. Ostatnio bardzo się zmienił i wszyscy to doskonale wiedzieli. Shadow po powrocie do domu poszła się odświeżyć a ja zaczęłam do wszystkich dzwonić. Po paru sekundach wszyscy byli już na miejscu nie dowierzając, że zguba nareszcie się znalazła.
Czekaliśmy i rozmawialiśmy przed schodami kiedy niespodziewanie dołączyła do nas Shadow. Wszyscy rzucili się na nią i mocno ją przytulili. Will podniósł ją w ramionach i zaczął namiętnie całować. Ta bez ogródek oddała pocałunek. A reszta zaczęła im wiwatować. Całą sielankę przerwał przeraźliwy krzyk dziewczyny. Złapała się za uszy i zaczęła wykrzykiwać słowa.
" Isis przestań. Zrobię co zechcesz tylko ich nie krzywdź. Isis błagam, błagam. Odejdź. W cale nie wybrałam sobie takiego losu. Mówiłam co bym zrobiła gdybym mogła. Nie, nie weźmiesz go tam. Isis co mam zrobić? Proszę przestań. Nie, nie mogę tego zrobić. Śmierć. Zrobię co zechcesz tylko nie to. Dobrze pójdę tam. Żegnaj Isis" - puściła swoje uszy i wtuliła się w tors Willa. Zaczęła płakać. Chłopak chwycił jej podbródek tak aby na nią spojrzała zrobiła to i teraz gorączkowo przypatrywała się w ruchy Willa.
- Wiesz, że powiedziałeś zgniły makaron prawda? - odpowiedziała wesoło. Wszyscy wybuchli śmiechem. - Zapewne chodziło Ci co tu się przed chwilą stało. - chłopak pokiwał twierdząco głową. - Isis to eee... jak by to powiedzieć matka wszystkich dusz. Pokazywała mi obrazy co się stanie gdy nie zaakceptuje tego kim jestem. Z śmiercią chodziło o to, że dała mi pewien wybór wolałam umrzeć niż zrobić to co mi kazała. Ale to nie ważne na razie nie umrę raczej muszę znowu spróbować pomóc Herondalowi i Tessie. Tym razem stawka jest dość wysoka bo jeśli nie uda mi się tego dokonać skrzywdzi najbliższą osobę jaką mam. Ciebie Will, a mnie samą zabierze na zawsze do krainy dusz abym stamtąd mogła pomagać. - spuściła głowę ze smutku.
- Co za wstrętne babsko! - powiedział Jace. Shadow skierowała do niego głowę.
- Nie wcale nie. Ona jest miła ale musi mnie jakoś zmotywować. Wcześniej gdy spotkałam ją pierwszy raz powiedziała, że do końca życia będę rozmawiała tylko z duchami. Jednak coś się zmieniło. Jeden z jej duchów wyrządził mi krzywdę więc inny duch to naprawi własnym kosztem. Gdy wykonam zadanie odda mi słuch. Teoretycznie bębenki słuchowe po jakimś czasie zrastają się samoistnie ale w moim przypadku zostałam skrzywdzona przez nadprzyrodzone zjawisko więc wiecie. - uśmiechnęła się do wszystkich.
- Dlaczego mnie usłyszałaś? - zapytał zdziwiony Jace.
- Można by powiedzieć, że to taki mały prezent od niej na dowód, że nie kłamie. Ten stan utrzyma się Jeszce tylko przez godzinę później znowu cisza.
- Współczuję. - odpowiedział Alec.
- Nie ma czego. Da się przyzwyczaić. A teraz wiecie na co mam ochotę póki słyszę? - wszyscy zgodnie zaprzeczyliśmy. - Na porządny, wyczerpujący trening. Przez te parę tygodni prawie wcale nie miałam wysiłku fizycznego. Chcę trochę zmęczyć me mięśnie. - uśmiechnęła się i zaczęła wychodzić w stronę sali treningowej. Mieliśmy wybałuszone oczy. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i pobiegliśmy za nią wszyscy razem.
Na sali zastaliśmy Shadow chodzącą po belce.
- Nie kazałam Wam za mną przychodzić ale dzięki. - wykrzyczała. - W sumie dobrze, że tu jesteście bo jakoś nie za bardzo orientuję się jak z tego zejść. - wybuchła śmiechem. Will wspiął się do niej jednym susem i zaczął tłumaczyć co ma zrobić.
- Mała pomyślałaś gdy tam wchodziłaś co by się stało gdybyśmy za Tobą nie poszli? - zapytał rozśmieszony Alec.
- Prawdopodobnie, usłyszelibyście mój krzyk nawet w Canadzie. Wtedy zastanawialibyście się co się stało i, i tak wylądowalibyście  tu. Wszystko przemyślane. - uśmiechnęła się i zeskoczyła robiąc salto w powietrzu. Niestety gdy już była przy ziemi coś poszło nie tak. I przy samej ziemi zawisła głową w dół.
- Ej, pomoże mi ktoś? - zapytała śmiejąc się. Jej głową zaczęła robić się cała czerwona.
- Nie raczej nie. Poczekamy aż twoja głowa osiągnie odcień buraka. - Jace zaśmiał się i podszedł do niej a potem ją zdjął. Will wylądował zaraz obok niej. Przytulając ja do siebie.
- Dzięki za pomoc. To co teraz? - zapytała zdejmując z siebie uprząż.
- Jak widzę roznosi Cię energia. W takim razie co powiesz na mały sparing? - słusznie zauważył mój ukochany. Nie wiem czemu ale odkąd Shadow wróciła do nas ma oznaki ADHD.
- Zawsze. - posłała mu łobuzerski uśmiech. Obydwoje weszli w okrąg na środku sali. Reszta z nas wycofała się na jego obrzeża. I się zaczęło. Shadow dzielnie walczyła ale po 10 minutach  leżała przyszpilona do podłogi. Zaczęła mówić, że się poddaje a mój ukochany z niej zszedł. Na ustach dziewczyny cały czas gościł promienny uśmiech. Po skończonym treningu dziewczyny. Wszyscy rozeszli się do siebie. Po jakiś piętnastu minutach postanowiłam iść do Shadow. W końcu został jej już tylko kwadrans słuchu. Przechodząc obok jej pokoju usłyszałam jak ktoś śpiewa. Nastawiłam uszu i zaczęłam słuchać:

Nobody sees, Nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, That's how it goes
Far from the others
Close to each other

In the daylight, in the daylight
When the sun is shining
On the late night, on the late night
When the moon is blinding
In the plain sight, Plain sight
Like stars in hiding
You and I burn on, on

Put two and to-gether, for-ever
Wi'll never change
Two and to-gether
Wi'll never change

Nobody sees, Nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, That's how it goes
Far from the others
Close to each other

That's when we uncover, cover, cover
That's when we uncover, cover, cover

My asylum, My asylum
Is in your arms
When the world gives heavy burdens
I can bear a thousand times
On your shoulder, on your shoulder
I can reach an endless sky
Feels like paradise

Put two and to-gether, for-ever
Wi'll never change
Two and to-gether
Wi'll never change

Nobody sees, Nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, That's how it goes
Far from the others
Close to each other

That's when we uncover, cover, cover
That's when we uncover, cover, cover

We could build a universe right here
All the world could disappear
Wouldn't notice, wouldn't care

We could build a universe right here
The world could disappear
I just need you near

Nobody sees, Nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, That's how it goes
Far from the others
Close to each other

That's when we uncover, cover, cover
That's when we uncover, cover, cover
That's when we uncover
   
   Gdy dziewczyna skończyła byłam można by powiedzieć wzruszona. Nie sądziłam, że Shadow umie śpiewać a co dopiero tak pięknie. Szybko weszłam do jej pokoju. I zastałam ją siedzącą na łóżku całą zapłakaną wpatrującą się w okno.
- Shadow to było piękne! - szybko otarła łzy i odwróciła głowę w moją stronę. - czemu płaczesz?
- Dziękuję. I to nic takiego. Po prostu brakowało mi śpiewu a dzisiaj nareszcie mogłam to zrobić. Jestem związana z tą piosenką. Co może wydać się dziwne ale przypomina mi Adama. - uśmiechnęła się smutno. Podeszłam do niej i siadłam na łóżku.
- Tęsknisz za nim. - stwierdziłam fakt.
- Jasne, że tęsknie. Ale nie pora teraz na takie błahe sprawy jak tęsknienie za udawanym bratem. Teraz tu jest moje miejsce. W każdym bądź razie tak mi się zdaje.  - nastała chwila ciszy ale nie, nie zręcznej tylko takiej przyjemnej. Po czym kontynuowała. - Clary w zasadzie od dawna chciałam zadać Ci to pytanie. Nie zadawałam go wcześniej bo wiem, że jesteście tu wszyscy bardzo ze sobą związani a ja wtargnęłam w wasze życie, ale muszę zadać to pytanie bo zwariuję. A teraz jest idealna szansa aby usłyszeć twoją odpowiedź. - umilkła i wpatrywała się w moje oczy tak jakby chciała pozwolenia na kontynuację. Pokiwałam twierdząco głową na znak aby mówiła. Coś czułam, że wiem co chce mi powiedzieć. - Clary czy ty zostaniesz parabatai takiej kaleki jak ja? - po zadaniu tego pytania szybko odwróciła głowę z powrotem w stronę okna.
- W zasadzie myślałam o tym samym co ty. I właśnie po to tu do ciebie przyszłam ale jak widzę uprzedziłaś mnie. - skierowała głowę z powrotem w moim kierunku. W jej oczach było widać zaskoczenie, niedowierzanie, ciekawość?  - Jasne, że zostanę twoją parabatai. - uścisnęłam ją mocno.
- Dddusisz mnie. - wychrypiała. Puściłam ją jak oparzoną a dziewczyna wybuchła śmiechem. - szczerze nie za bardzo wiem jak powinna odbyć się ta ceremonia. - powiedziała.
- Spokojnie, już Ci tłumaczę. Więc ogólnie przysięgę składa się przed Radą ale ze względu na to, że mamy mało czasu i parę lat temu uratowaliśmy świat od zagłady przysięgę złożymy u nas. Poproszę Jię aby jak najszybciej się tu zjawiła i wypełnimy przysięgę. Mam taką cichą nadzieję,że Rada zbytnio się nie zdenerwuję. - odparłam. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na mojej lewej ręce. Miałyśmy mniej iż 10 minut - mało czasu. Niezwłocznie pobiegłam do biblioteki i napisałam ognistą wiadomość do Konsula. Pobiegłam do pokoi wszystkich prócz Willa bo nim miała zająć się Shadow. Po mniej niż pięciu minutach wszyscy wraz z Jią Penhallow zebrali się w bibliotece. Na środku pomieszczenia zrobione zostały przez Konsul trzy płonące kręgi. Jeden dla mnie, drugi dla Shadow i trzeci symbolizujący naszą więź, w którym złożymy przysięgę. Stanęłyśmy na swoich miejscach i zaczęłyśmy mówić jednocześnie:

Nie nalegaj na mnie, abym zostawił Cię,
Lub odwrócił od ciebie.
Dokąd pójdziesz, tam i ja pójdę.
Gdzie Ty zamieszkasz, tam i ja zamieszkam.
Twój lud, będzie moim ludem,
A twój Bóg, będzie moim Bogiem
Gdzie umrzesz, tam i ja umrę i tam będę pogrzebany.
Anioł zrobi to dla mnie, i jeszcze więcej.
A coś więcej niż śmierć rozdzieli Ciebie i mnie. 
( not. od autorki. nie jestem pewna czy to poprawna przysięga ale taką udało mi się znaleźć.)

   Podeszłyśmy do środkowego kręgu i najpierw ja narysowałam Shadow runy parabatai a później ona mnie. Po nałożeniu run poczułam dziwną energię przepływającą przez moje ciało. Z Shadow stałyśmy się jedną duszą w dwóch ciałach. Ceremonia dobiegła końca.
- Hej i jak się czujesz? - zapytałam moją parabatai. Ta nic nie odpowiedziała.
- Clary? Możesz pokazać? Tak jak by znowu jestem w ciszy.  -odparła. No tak czas słuchu Shadow na ten czas się skończył. Zrobiło mi się jej naprawdę żal.
- Pytałam jak się czujesz? - odpowiedziałam po migowemu. Ona również.
- Czuję się jak by było mnie dwie. Dziwne ale przyjemne uczucie. - uśmiechnęła się.
- Wiesz co? Gdy pomożemy Willowi Herondalowi zaśpiewasz coś dla mnie a Jace będzie grał tobie na pianinie. - w tym momencie do naszej dwójki dołączyła reszta.
- Co ja? - zapytał mój blondyn całując mnie w czoło.
- Kiedyś zagrasz Shadow na pianinie. Nawet nie wiecie jaki ona ma niebiański głos. - powiedziałam na głos. Dziewczyna przypatrywała się nam.
- Umiesz śpiewać. - zwrócił się do niej słowami. Ta pokazała na uszy. Jace zrozumiał i powtórzył wszystko bez jako takich słów. Shadow pokiwała twierdząco głową i cała poczerwieniała.
- No to mamy Instytut talentów. - wtrąciła Marys. - Najzdolniejsze parabatai. Nie obraź się Jace. Jedna śpiewa druga rysuję. Idealnie.
- Ej ja gram na pianinie. - dorzucił swoje trzy grosze blondyn. Przewróciłam oczami.
- Tak Jace wiemy, że jesteś najzdolniejszy z nas wszystkich ale nie musisz wspominać o tym na każdym kroku. - stwierdziła Izzy.
- W takim razie jeśli umiesz tak cudownie grać razem z Shadow stworzycie duet na naszych ślubach. - odparłam entuzjastycznie. Mój ślub z Jace'm odbędzie się w lutym zresztą tak samo jak ślub Izzy i Simona. Uznaliśmy, że zima jest cudowną porą na tego typu zdarzenie.
- Chwila, chwila. Nawet nie słyszeliśmy jaki ona ma głos a już na ślub ją chcecie zatrudnić. Nie zgadzam się. Umawialiśmy się, że na ślubie zagra mój zespół. - dorzucił oburzony Simon.
- Ty to uzgodniłeś. - sprostował Jace. Simon cały poczerwieniał ale nic więcej nie dodał. Wiedział, że kutnie z Jace'm mogą toczyć się do jutra.
- Ja słyszałam Shadow. - zaczęłam bronić dziewczyny.
- I ja też. - wszyscy popatrzyliśmy się na Aleca. - No co? Ściany w Instytucie są cienkie. A chciałbym przypomnieć, że mam pokój obok niej. Muszę przyznać ma dziewczyna głos. - pochwalił ją Alec. Cieszyłam się, że ktoś oprócz mnie ją docenia.
- Kiedy dokładnie ją słyszałeś? Mi powiedziała, że brakowało jej śpiewania i od dawna tego nie robiła.
- Jeszcze zanim straciła słuch śpiewała codziennie. - stwierdził czarnowłosy.
- Tak w ogóle gratulacje stania się parabatai bo tego nie powiedzieliśmy. - powiedział Robert.
- Dziękujemy. - rozejrzałam się po całej bibliotece lecz brązowowłosa zniknęła. - widział ktoś Shadow? - zapytałam z niepokojem.
- Pewnie poszła do siebie. Nie martw się. - przytulił mnie Jace. Poczułam na całym ciele dość dziwne mrowienie. A potem usłyszeliśmy głośny krzyk dochodzący z góry. Czyli jak sądzę dziewczynę odwiedził duch.

*********************************************************************************
Hej!

Tak, tak wiem, że na przysięgę parabatai w przypadku Clary jest już za późno ale po prostu nie mogłam się oprzeć ☺
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Za wszystkie błędy przepraszam i zachęcam do komentowania.

Wasza Córka Razjela ☺

niedziela, 15 maja 2016

Rozdział X



Shadow


   Biegłam tak szybko na ile pozwalały mi moje nogi. Nie zatrzymywałam się. Kiedyś Clary pokazała mi jak otwiera się bramę. Stanęłam przed jakimś opuszczonym budynkiem i narysowałam portal. Po chwili znajdowałam się już w innym miejscu a mianowicie w Rzymie. Na pewno gdyby mnie szukali zaczęliby od jakiś opuszczonych wysp czy domów a środek Rzymu jest całkiem niezłą kryjówką. Przechadzałam się po mieście aż zapadł zmrok. Podeszłam do jakiegoś motelu, ujawniłam się i weszłam do środka. Zastanawiałam się tylko jak zamówię pokój. Z kłębiącymi się myślami podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry - przywitałam się. Kobieta coś powiedziała. - Proszę napisać na kratce lub użyć języka migowego. Niestety nie słyszę. Jeśli krzyczę bardzo przepraszam. - recepcjonistka wyjęła kartkę i zaczęła pisać.
- W czym mogę pomóc? – spytała, uśmiechając się do mnie.
- Chciałabym pokój dla jednej osoby.- odpowiedziałam również z uśmiechem. Położyłam pieniądze na ladzie.
- Już się robi. - odpisała. Dostałam klucze do pokoju i instrukcje odnośnie gdzie co jest. Poszłam do pokoju rzuciłam torbę na ziemię a sama położyłam się do twardego jak kamień łóżka. Zaczęłam przyglądać się pomieszczeniu. Na pewno nie był piękny i jakiś bardzo duży. W pokoju mieściło się jednoosobowe łóżko, umywalka, stolik z krzesłem, małe lustro i kosz na śmieci. Za ścian odchodziła farba, podłoga skrzypiała i miała niektóre ruchome deski. Do tego wszędzie roznosił się zapach stęchlizny pomieszany z dymem papierosowym i najprawdopodobniej „maskującym” odór sprejem. Za taką niską cenę (1,5 euro na dzień) co się dziwić. Przynajmniej po podłodze nie biegają szczury i karaluchy. – pomyślałam.

************************************
Clary

   Gdy się obudziłam leżałam w łóżku. Jakim cudem? Rozejrzałam się po pokoju, nigdzie nie było Shadow.
Moja ręka wylądowała na jakimś papierze. Otworzyłam go i zaczęłam czytać. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Wybiegłam z pokoju i pobiegłam do Jace'a. Ten spał w łóżku.
- Jace obudź się! Jace. -  Powiedziałam przerażona. Ten po chwili otworzył oczy i usiadł gwałtownie.
- Clary co się dzieję? - spytał zmartwiony, natychmiast się rozbudzając.
- Shadow uciekła. - odparłam krótko a po moich policzkach na nowo zaczęły płynąć łzy.
- Jak to? - podałam mu list. Zaczął go szybko czytać. Jego źrenice gwałtownie się powiększyły. - Clary co znaczy, że runy tropiące nie zadziałają? Proszę powiedz, że nie pokazywałaś jej runy blokującej a tym bardziej jak się tworzy bramy. -  zapytał z nadzieją.
- Eee... no wiesz. - zaczęłam się jąkać na chwilę przestając płakać.
- Clary co ty zrobiłaś? – zapytał pocierając swoje czoło dłonią.
- Nie moja wina. Przecież ona jest jedną z nas, ma prawo wiedzieć. – Odparłam stanowczo i założyłam ręce na piersi.
- Wiem, przepraszam. Trzeba wszystkich powiadomić. – Oznajmił i wyszedł z łóżka kierując się do szafy po ubrania.
Kilka minut później.
   Wszyscy mieszkańcy Instytutu zostali zebrani do kuchni. Każdy martwił się Shadow, bo każdy się z nią związał. Jak ona mogła w ogóle pomyśleć, że jest dla nas problemem?
   Przed zebraniem wróciłam do jej pokoju aby go przeszukać. Znalazłam listy do każdego z nas. Tam dziękowała każdej osobie albo wspominała wspólne chwilę. Wyglądało to tak jakby żegnała się ze swoim życiem. Nigdzie nie było kołczanu ani steli, czyli chociaż się zabezpieczyła.
- Przeszukajmy całą okolice. Jakieś opuszczone budynki czy coś w tym stylu - zarządziła Isabelle. Pokręciłam przecząco głową. Na co czarnowłosa wybałuszyła oczy.
- Nie. Ona nie jest głupia. Nie schowała by się w tak oczywistych miejscach. Znam ją na tyle dobrze, że wiem iż ucieknie w miejsce gdzie najmniej się jej spodziewamy. A gdzie takowe miejsce może być? - zapytałam wszystkich zebranych.
- W mieście. - odparł Alec po krótkim namyśle.
- Właśnie, miasto. Najbardziej zatłoczone miasto. Na pewno nie uciekła tutaj bo zapewne mogła się spodziewać, że jak już dojdziemy do jej toku myślenia przeszukamy cały Nowy Jork. Pewnie przeszła przez bramę. Musimy się rozdzielić i iść do największych i najludniejszych miast. - zasugerowałam
- Być może masz rację ale na wszelki wypadek jedno z nas niech przeszuka Nowy Jork. - odparła Izzy.
- Dobrze zgadzam się. Teraz tylko pytanie jakie miejsca wybierzemy. – stwierdziłam i zaczęłam myśleć nad największymi miastami na świecie.
- Ale to chore! Nie przeszukamy wszystkich miast od A do Z. Ta gówniara odkąd tu jest sprawia same problemy. Sama uciekła i mamy problem z głowy. - odburknął zgryźliwie Simon.
- Jak śmiesz tak o niej mówić? - wykrzyknął Will. - Może po prostu zazdrościsz, że jest lepsza od ciebie, co? – zdenerwował się chłopak. Widać było, że zaczyna tracić panowanie nad sobą tak jak to było dawniej. W jego oczach pojawiły się iskierki rozjuszenia.
- Chyba w twoich snach, małolacie. – odburknął Simon tym samym dolewając oliwy do ognia.
- Dorosły się znalazł. - choroba Willa dała znać. Rzucił się Simonowi do gardła i zaczął go dusić. - Zdychaj, słyszysz zdychaj! - W jego oczach tańczyło coraz więcej iskierek rządnych rozlewu krwi. - Kiedyś mówiłem, że będę żałował gdy kogoś zabiję, jednak teraz chyba to mi się zmieniło. - Will rzucił, Simonem o ścianę po czym znowu go dopadł. Wszyscy próbowaliśmy odciągnąć go od okularnika jednak nikt nie dał rady go uspokoić. W końcu Izzy wzięła patelnie i walnęła Willa w głowę. Ten zemdlał lecz dalej kurczowo trzymał się szyi Simona. Spokojnie go od niego odciągnęliśmy a Simon dostał z liścia w twarz od każdego z nas. Po pewnym czasie gdy atmosfera opadła a Will odzyskał świadomość, postanowiliśmy gdzie kto ma się udać.
Izzy zostaje w Nowym Jorku, Simon w Instytucie na wypadek gdyby Shadow wróciła w co jednak wszyscy wątpią, Jace wybierze się do Tokyo, Magnus do Madrytu, Alec do Barcelony, Will natomiast do Paryża,  Marys wybrała Londyn a Robert Lazurowe Wybrzeże. Ja natomiast postanowiłam wybrać się do Rzymu.
   Następnego dnia wszyscy stali przed Instytutem, uzbrojeni i w dobrych nastrojach oraz z nadzieją na szybki koniec poszukiwań z zamierzonych efektem jaki był sprowadzenie z powrotem Shadow do domu. Razem z Magnusem otworzyłam Bramę dla każdego z nas. Po czym po krótkim życzeniu powodzenia wszyscy je przekroczyliśmy. Wyrzuciło mnie obok Koloseum. Nie było czasu do stracenia. Zaczęłam się rozglądać, szukać choćby osoby podobnej do niej. Pytałam większość osób, które spotkałam czy ktoś nie widział Shadow, pokazywałam jej zdjęcia lecz nikt jej nie widział. Po całym dniu, nie tracąc nadziei wróciłam do Instytutu. Tam również nie było posunięć w śledztwie.
   Po kilku tygodniach traciliśmy nadzieję na odnalezienie jej. W poszukiwania wplątaliśmy nawet Cichych Braci lecz nawet oni nie potrafili jej wyśledzić tak jakby rozpłynęła się w powietrzu. Byłam załamana.

************************************
Will

   Odkąd zniknęła Shadow moje życie straciło sens. Nigdzie nie ma jej pięknego śmiechu, brakuje mi jej uśmiechu. Wszyscy tracimy nadzieję lecz wiem, że Ona gdzieś tam jest. I wiem, że nie spocznę dopóty, dopóki jej nie znajdę. Później wyznam jej ponowną miłość i się jej oświadczę. Kupię największy bukiet róż jaki kiedykolwiek świat widział. Później będziemy razem polować i wychowywać gromadkę naszych cudnych dzieci. Zestarzejemy się razem i zostaniemy pochowani w jednym grobowcu w Cichym Mieście.
   Moje napady są coraz częstsze. W zasadzie zdarzają się w tedy gdy widzę twarz Simona. Nigdy nie wybaczę mu tego co mówił o Shadow. Gdyby nie Ona nie było by mnie tutaj z resztą tak jak Jace'a i zapewne Aleca. Cały czas mnie jednak zastanawia to dlaczego demony nie rzuciły się na nią w równym stopniu jak na nas. Przecież walczyła koło Aleca, na tej samej pozycji. Dopiero potem gdy mieliśmy w sobie jad demona one ją zaatakowały. W każdym bądź razie tyle słyszałem od Aleca bo w tamtym czasie gdy się na nią rzuciły ja byłem nieprzytomny.
   Siedzimy teraz w salonie przy rozpalonym kominku i myślimy co dalej zrobić. Postanowiliśmy się nie poddawać. Nawet Clary i Jace przełożyli datę ślubu aby Shadow jeżeli jeszcze żyje mogła na nim być. Będziemy intensywnie szukać do końca roku. Potem... w zasadzie nie chcę myśleć co potem.

*********************************************************************************

 Cześć wszystkim. 
Jak widać dodałam rozdział wcześniej pomimo braku 5 komentarzy na prośbę jednej osoby. Rozdział krótszy bo nie miałam zbytnio czasu aby pisać. Remont w pokoju, nowa szkoła i praktycznie koniec szkoły. 
Mam nadzieje, że rozdział choć w małym stopniu się podobał i, że mnie nie zostawicie przez tak długą nie obecność. 
Rozdziały będę wstawiać co tydzień, co dwa (zobaczę jak będzie z czasem) w niedzielę. 
Za wszystkie błędy jak zawsze przepraszam i zachęcam do komentowania ☺

Opadająca z sił 
Córka Razjela.