wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział VI



   Shadow

   Od samego rana trwają przygotowania do mojej inicjacji. Dziewczyny skaczą wokół mnie jak jakieś zające. Czuję się jak królowa. Chłopcy jeszcze śpią bo jest dopiero ósma. Chodź zaraz powinni się obudzić. Dziewczyny są już wyszykowane. Clary jest ubrana w czarną prostą sukienkę i czarne szpilki z kokardką na klamerce. Na głowie ma pięknego kłosa z plecionymi kwiatami. Izzy wygląda olśniewająco. Ma kusą koronkową, dobrze opinająca jej ciało sukienkę i do tego wysokie buty także pokryte koronką. Jej fryzurą jest wysoki kucyk łączący się z małym warkoczykiem.
Clary miała subtelny makijaż za to Izzy podkreśliła usta czerwoną szminka.
 
Clary kończyła mnie czesać a makijaż Izzy był gotowy. Rudowłosa zrobiła mi skomplikowanego koka oplecionego w warkocze. Niektóre pasma włosów spadały mi na twarz. Makijaż Izzy był subtelny bo powiedziałam, że nie lubię się malować. Moje oczy podkreślała lekka kreska. Ubrałam się w suknię i byłam gotowa. Teraz jeszcze trzeba czekać na chłopców. Postanowiłyśmy wejść do nich i upewnić się jak idą im przygotowania. Rozdzieliłyśmy się i ja poszłam do Willa, Clary do Jace'a a Izzy do Aleca. Doszłam do pokoju chłopaka a zza drzwi słychać było chrapanie. Proszę nie mówcie mi, że On jeszcze śpi. Weszłam do pomieszczenia i zastałam słodki widok. Nasz kochany Will się ślini przez sen. Podeszłam do łóżka pochyliłam się nad głową chłopaka i zaczęłam szeptać mu do ucha aby się obudził. To jednak nic nie dawało więc po prostu krzyknęłam mu do ucha. Zaraz się podniósł.
- Ał! Co się dzieję? - zapytał zaspany.
- A to, że w Idrisie mamy być za godzinę a ty śpisz sobie w najlepsze. – chłopak potarł sobie czoło.
- Cholera zapomniałem. Proszę wyjdź muszę się ubrać. - posłucham rad i poszłam do siebie. Po drodze spotkałam dziewczyny
 
- U was też spali? - spytała konsternowana Clary.
-  Tak. A to śpiochy. My się meczymy od 6 nad ranem a oni śpią. Wiecie może jaka jest tego przyczyna? - spytałam.
- Alec mi powiedział. Oczywiście pod przymusem iż zrobili sobie męski wypad do baru i wrócili trzy godziny temu. - odparła Izzy. - Jak ja mam ich dosyć ich jedynym zadaniem było wstać na czas a i tak tego nie zrobili. Nie można liczyć na facetów.
- Ale na twojego Simona tak - skomentowałam.
- Jasne, że tak. Przecież wstał tak jak my.
- No bo jak spicie razem to się nie dziwie.- odpowiedziała Clary.- w nocy kręcisz się jak opętana. Raz z tobą spałam i więcej razy nie zamierzam.
Naszą rozmowę przerwał Alec, który właśnie wychodził z pokoju. Schodząc w dół zahaczyliśmy o pokoje Jace'a i Willa trzaskając w drzwi i wrzeszczeć w niebogłosy aby się pospieszyli. Poszliśmy przed drzwi Instytutu. W końcu po 15 minutach oczekiwania reszta chłopaków w tym Simon z którym nie wiadomo co się działo łaskawie do nas dołączyli. Clary otworzyła bramę i z nią za rękę przez nią przeszłam. Reszta zrobiła to samo pomijając trzymanie się za ręce. Wyrzuciło nas na środku Sali Anioła. Na podeście stała już Konsul Jia Penhallow a całe Konklawe siedziało już na ławach. Po przeteleportowaniu się wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Moi przyjaciele i Simon, który według mnie dziwnie się zachowywał zasiedli w pierwszym rzędzie. A ja zostałam tam gdzie stałam.
- Dziecko podejdź do mnie. - odezwała się Konsul. Zrobiłam to co mi kazano i teraz stałam razem z Jiją na podeście zwróconym wprost na tłum nieznanych mi ludzi.
- Słyszeliśmy o twoim dość wyjątkowym przypadku. Bez Kielicha Anioła stałaś się jedną z nas - mówiła bardzo wyniośle. - Teraz musisz złożyć przysięgę i wpisać swoje imię i nazwisko do księgi. To co, możemy zaczynać?
- Tak.
- Połóż rękę na kodeksie i powiedz przysięgę. - przyłożyłam rękę na kodeksie, który leżał na środku mównicy i zaczęłam mówić:
Niniejszym przysięgam:
Będę mieczem Razjela, przedłużając jego rękę, by zwalczać zło.
Będę Kielichem Razjela, oddając swą krew w imię naszej misji.
Będę Lustrem Razjela; gdy wrogowie mnie dostrzegą, niech dojrzeją we mnie swoja twarz.
Niniejszym obiecuję:
Będę służyć z angielską odwagą.
Będę służyć z angielską sprawiedliwością.
I będę służyć z anielskim miłosierdziem.
Do czasu, gdy umrę, będę Nefilim. Ślubuję jako Nefilim i powierzam życie moje i mojej rodziny zgromadzeniu Clave w Idrisie.
Jia podała mi pióro i wpisałam imię i nazwisko do księgi, tym samym początkując nowy ród Silverthrush.
- Dobrze teraz jeden z Cichych Braci i jedna z Żelaznych Sióstr nałożą na ciebie ochronę.
- Żeby nie stało się tak jak z Jace’m - szepnęłam.
- Właśnie. – uśmiechnęła się do mnie. Wtem podeszli do mnie Żelazna Siostra i Cichy Brat. Nałożyli na mnie czar.
- przyszła pora na najważniejszy moment. Dostaniesz swoje pierwsze runy. Bracie Enochu, Jeremiaszu, proszę.- kolejny raz podeszli do mnie Cisi Bracia. Nie powiem wyobrażałam sobie ich trochę mniej strasznie. Oni są przerażający! Te zaszyte oczy, nawet pergaminowa szata. Brat Enoch wyciągnął stele z rękawa. swojej szaty i ujął mą dłoń. Po czym zaczął rysować runę Clairvoyant Sight. Pieczenie było bardzo duże ale spodziewałam się tego. Po chwili skończył a na mojej zewnętrznej stronie, prawej dłoni widniała czarna runa.
- Witamy w naszych szeregach nową Nocną łowczynie. Shadow Silverthrus.- odparła donośnie Konsul. Na sali rozbrzmiały gromkie brawa a ja poczułam się, że od dziś oficjalnie należę do tego świata i w końcu znalazłam gdzieś swoje miejsce na ziemi. Gdy brawa ucichły podeszła do mnie Żelazna Siostra, która wcześniej nakładała czar i podała mi kołczan.
- to taki prezent od nas. - szepnęła Jia. - musisz wiedzieć, że taką zobaczysz mnie tylko dzisiaj. - dopowiedziała równie szeptem. - a teraz idź do znajomych pewnie na ciebie czekają. Pięknie wyglądasz. - uśmiechnęła się promiennie.
- dziękuję. - pożegnałam się i zeszłam z podium podążając do grupki moich przyjaciół stojących w rogu sali. Były z nimi jeszcze dwie dziewczyny.
- I jak tam się czujesz? - spytała Clary
- Dobrze. Cieszę się, że mam  to już za sobą. Tyle stresu z tą przysięgą, bałam się iż coś pomylę.
- Ale nie pomyliłaś. – poklepała mnie pocieszająco i wspierająco Will.
- Ekhem. - wtrąciła dziewczyna z lekko szpiczastymi uszami.
- A no tak przepraszam. Shadow to jest Aline i Helen. - przedstawiła nas sobie rudowłosa.
- Cześć. Dużo o was czytałam. - uśmiechnęłam się a one dołączyły się do mnie
- Nie kłamaliście. Ona o nas wie. - powiedziała Aline niemal podskakując z szczęścia.
- Mówiłem. A wy nie chciałyście mi wierzyć. - odparł Jace.
- Shadow, ładne imię. - wtrącił Alec najpewniej zapobiegając kłótni.
- Dziękuję. - zarumieniłam się. Czemu tacy ładni chłopcy muszą być gejami? Żeby nie było nic do takowych nie mam.
- Pokaż. - nakazał. Widząc moją dezorientację odpowiedział.- kołczan. - całkiem zapomniałam, że trzymałam go w ręce ale posłusznie mu go podałam. - zobacz. - przejechał stelą po pasku i w kołczanie pojawiły się strzały a na ręce chłopaka łuk. - był śliczny. Czarny z niebieskimi runami. Strzały miały niebieski a raczej turkusowy pióropusz. A kołczan miał tego koloru skórzane paski.
- Łał. - tylko tyle zdołałam powiedzieć.
- Fajnie, prawda? - zapytał Alec.
- Tak. - podał mi moją broń. przejechał stelą po swoim kołczanie pokazując mi swój łuk. Jego był czarny z czerwonymi runami. Przejechał  z powrotem stelą i łuk zniknął.
- Mam tylko takie pytanie. Czy dostanę stele?
- A no tak zapomniałbym. - sięgnął do swojego paska z bronią, którą musi nosić nawet w garniturze. Wyciągnął z niego stele i mi ja podał.
- Dziękuję. - stela była walcowata z pięknymi zdobieniami w kształcie oplatających ją winorośli. - piękna.
- Tak samo jak ty. - wtrącił Will. Gdy to robił właśnie ukrywałam łuk. Zarzuciłam kołczan na plecy, który o dziwo całkiem ładnie komponował się z sukienką.
- Will...- odparłam.
- Wracajmy już. Clary otwórz bramę. - nakazał blondyn. Dziewczyna go posłuchała i przenieśliśmy się do instytutu. Tam zastała mnie miła niespodzianka w postaci Magnusa i tortu.
- Taka mała tradycja po dostaniu pierwszych run- powiedziała uradowana Izzy.
- Jejku, jak ja mam za to wszystko podziękować?
- Nie dziękuj to taki prezent od nas. - powiedziała Clary podczas gdy Magnus z Aleciem kroili tort. Ten był pyszny czekoladowy z czekoladowym ganaszem i konfiturą malinową. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się a ja nagle poczułam dziwne mrowienie na skórze. Nie powiedziałam o tym nikomu tylko wykręciłam się tym, że teraz wszystkie nerwy ze mnie spływają i jestem zmęczona. Dziwne uczucie wciąż ze mną było. Gdy odchodziłam od stołu, podczas wędrówki po korytarzu i w moim pokoju. Gdy byłam u siebie zauważyłam nowiusieńki strój bojowy. Postanowiłam się w niego przebrać i potrenować aby zapomnieć o tym dziwnym mrowieniu. Na sali w spokoju strzelałam sobie z mego łuku kiedy nagle...

*********************************************************************************

   Hej wszystkim!
Przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem. Od razu uprzedzę, wiem, że nie tak wygląda ceremonia Wstąpienia ale zważywszy na to iż Shadow nie musi pić z Kielicha pozwoliłam sobie na wygląd ceremonii tak jak to sobie wyobrażałam. Oczywiście wymyślanie nazwisk itp. też wymyśliłam ja. Piszę o tym bo nie chcę nie potrzebnych zarzutów. Rozdział krótki za co przepraszam ale obiecuję, że następne będą dłuższe. W każdym bądź razie za wszystkie błędy przepraszam. Dodatkowo proszę o komentarze, to bardzo motywuje i daje znać, że ktoś ze mną tu jest.
Ps. Tak wiem, że Brat Jeremiasz nie żyje.

Uradowana ze słoneczka Córka Razjela ☺

4 komentarze:

  1. Ja cały czas tu jestem <3 Czekam na dłuższe rozdziały. Nie mogę się doczekać jak Will i Shadow będą razem. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, ale musisz jeszcze troszkę poczekać :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Piszcie w imię Razjela...