wtorek, 16 sierpnia 2016

Rozdział XIII



   !!!UWAGA TEN ROZDZIAŁ JEST NA MAKSA DZIWNY!!!

Shadow

   Po wejściu moim oczom ukazało się małe drewniane pomieszczenie z jedną czerwoną kanapą i kilkoma toaletkami. W pokoiku było pełno dziewczyn ubranych bardzo podobnie do mnie. Jedna blondynka po ujrzeniu mnie od razu do mnie podbiegła i chwyciła mnie za rękę ciągnąc w stronę kanapy.
- Shadow, jak sądzę. – pokiwałam twierdząco głową. – Emma, miło mi. – uśmiechnęła się co odwzajemniłam. Przyglądałam się jej przez chwile i zauważyłam srebrne łuski. – Czarownica, dawna znajoma Magnusa. Tu wszystkie jesteśmy Podziemnymi, prócz ciebie. – mrugnęła do mnie.
- Eee, nie boisz się, że cię nakryją no, że wiesz nie jesteś człowiekiem? – zapytałam zdziwiona całą tą sytuacją.
- Spokojnie, jeszcze jestem przed nałożeniem makijażu. – prawdopodobnie się zaśmiała bo była uśmiechnięta i zaczęła drżeć. – Ale jak widzę ty już jesteś gotowa. Zasługa Isabel? – pokiwałam twierdząco głową a Emma uśmiechnęła się szeroko. – Daj mi chwilkę i zaraz pójdziemy. Jak sądzę chcesz mieć to jak najszybciej z głowy. – znowu potwierdziłam skinieniem.
   Dziewczyna szykowała się jakieś dziesięć minut rzucając różnego rodzaju czary i nakładając dość dużą ilość makijażu. Gdy była już gotowa zaprowadziła mnie do pokoju z dwiema rurami i magnetofonem. Całe ściany były wyłożone lustrami sięgającymi od podłogi z paneli aż po sufit.
- Zanim wyjdziesz na scenę pokaż co umiesz. Najwyżej gdy nie będziesz dość dobra – tu puściła znaczące oczko – użyję na tobie kilka moich zaklęć.
- Dobrze. – potwierdziłam i weszłam na rurę. Zaczęłam wykonywać akrobację, które pamiętam z lekcji. Dziewczyna weszła na drugą i zaczęła trochę bardziej wyzywający taniec niż mój. Zaczęłam powtarzać to co ona, dodając kilka figur ode mnie. Na twarzy Emmy widziałam uśmiech gdy na mnie patrzyła.
- No, no jesteś całkiem dobra. – stwierdziła gdy skończyłyśmy „trening” -  Chyba pora dać nauczkę młodym wilczkom. – mrugnęła do mnie okiem . Uśmiechnęłam się i dałam pociągnąć się za rękę do mojego głównego zadania.
   Znajdowałyśmy się za czerwoną kurtyną, która odgradzała nas od tłumu zazwyczaj pijanych, spoconych i napalonych mężczyzn. Odetchnęłam głęboko dwa razy i razem z Emmą ruszyłam na scenę. Widok, który ukazał się moim oczom był…obrzydliwy. Na scenie tańczyły już dwie dziewczyny, które były obmacywane z każdej strony. To właśnie nie, miałyśmy zmienić. Dałyśmy znać, że teraz my wchodzimy i się zamieniłyśmy. Cały lokal był oblegany przez mężczyzn. Do baru prowadziła długa kolejka a z drzwi wejściowych wpadało coraz więcej klientów.  Zaczęłam powtarzać układ, który ćwiczyłam kilka minut temu rozglądając się dyskretnie za Jace’m  i za naszymi wilczkami. Wypatrywanie zarówno jednych jak i drugich nie trwało długo. Od razu przez tłum zaczęła przedzierać się czwórka chłopaków. Od razu wyczułam, że to o nich chodzi. Zaczęłam pokazywać coraz to bardziej wyzywający taniec. Wilczki podeszły do mnie i patrzyli się na mnie jak na jakiś wielki stek aż ślinka im leciała. Zachichotałam w podświadomości. Chłopcy zaczęli się przystawiać coraz śmielej. Poklepywali, szczypali i płacili. W końcu najwyższy z nich chwycił moją dłoń i ściągnął mnie ze sceny. Emma się uśmiechnęła a ja przypomniałam sobie gdzie mam iść. Pociągnęłam chłopaka za rękę prowadząc go do jednej z sypialni. Za nami podążyła reszta watachy i Jace.
   Weszliśmy do dość sporej sypialni. Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam go tak aby Wilczki nie wiedzieli gdzie, wcześniej razem z Emmą zamknęłyśmy okna żeby w razie czego moje ofiary się nie wymknęły. Jeden z chłopców (blondyn o piwnych oczach) uwcześnie uzyskując pozwolenie przywódcy pchnął mnie na łóżko i zaczął mnie obmacywać reszta chłopców po chwili do niego dołączyła. Całując mnie, rozbierając wyglądali tak jakby czekali aż będą mogli TO zrobić a po wszystkim mnie zabić. Nie doczekanie. Powoli zsunęłam z ręki bat i zadałam pierwszy cios. Wilczki od razu ode mnie odskoczyli. Na ich twarzach widać było wielki szok, zapewne domyślili się kim jestem. Na moich ustach zawitał triumfalny uśmieszek.
- Nocny Łowca! – wykrzyczał czarnowłosy. Zdzieliłam go batem w policzek z, którego zaczęła sączyć się krew. Widać tym gestem troszkę go zdenerwowałam gdyż zaczął się zmieniać.
- Głupia Nefilim. Jesteś jedna na nas czterech a w dodatku nie masz broni. – zadrwił ze mnie rudy przywódca. Korciło mnie aby zakończyć to wszystko ale postanowiłam trochę się nimi zabawić.
- Ja, głupia? Chyba coś Ci się pomyliło. – wyszczerzyłam swoje zęby i wstając z łóżka wyciągnęłam spod materaca nóż seraficki. Oczy całej czwórki gwałtownie się powiększyły nawet temu, który obecnie stał przede mną w postaci wilka. Zastanawiałam się czemu się po prostu na mnie nie rzuci.
- Dobra, może nie taka głupia ale i tak jesteś sama. Powiedz kim jesteś? Nigdy wcześniej nie widziałem ciebie w Nowym Jorku. – zagadnął przywódca.
- Jestem Shadow i w innych okolicznościach powiedziałabym, że miło mi ciebie poznać ale niestety tak nie jest. I można by powiedzieć, że pracuję od nie dawna. – chłopak już chciał coś powiedzieć gdy zza jego pleców wyskoczył brunet w swojej pełnej postaci wprost na mnie. Wbił swoje pazury prosto w mój brzuch. Zawyłam po czym wbiłam mu serafickie ostrze prosto w serce. Już więcej się nie ruszył.
- Zabiłaś mi brata! Pieprzona Suka. Nie daruję Ci tego. Tomas, Andrew na nią i nie oszczędzać jej ma zginąć w cierpieniach! – Teraz już wszyscy zamienili się w wilki. A ja mimo okropnego bólu w podbrzuszu uśmiechnęłam się gotowa do walki. Miałam nie zabijać tylko unieruchomić tak aby to Clave wymierzyło sprawiedliwość. Prawdopodobnie będą nie pocieszeni bo jeden z łamiących prawo leży martwy u moich stóp.
   Wszyscy w trójkę rzucili się na mnie. Odrzuciłam serafickie ostrze i przeklinałam siebie, że nie wzięłam ze sobą drugiego bata. Walczyłam jednym, pokrytym srebrem aby zadać im wystarczający ból aby w końcu przez niego padli nie przytomnie. Jeden z nich tak właśnie wylądował. Przywódca widząc to rzucił mnie o ścianę. Z mojej głowy poleciała krew. Za późno aby się wycofać i za późno aby wezwać Jace’a choć podejrzewam, że jest w pobliżu. Drzwi zostały tak zabezpieczone aby tylko osoba od środka mogła je otworzyć czyli ja gdyż klamka została potraktowana srebrem z resztą tak jak reszta drzwi. Z perspektywy czasu widzę, że naprawdę to był głupi pomysł. Z niewielkimi problemami wstałam na nogi i odrzuciłam od siebie jednego z wilków, który obecnie orał w moim policzku. Zamachnęłam się batem aby ten obkręcił się wokół tali wilka. Ruch był prawie precyzyjny prawie gdyż bat trafił w drugiego wilka, który ponownie się na mnie rzucił. Zostałam przygwożdżona do ściany wielkim cielskiem napastnika. Bat został mi brutalnie wyrwany z dłoni i zmiażdżony w pysku drugiego wilka. Mimo bólu zniszczył bat pokryty srebrem. Widziałam kontem oka, że w zasięgu mojej dłoni znajduje się mój miecz. Szarpnęłam się w tamtą stronę i już prawie mi się udało gdy Wilkołak zmiażdżył mi dłoń. Ponownie zawyłam. W moich żyłach popłynęła determinacja, która mówiła mi, że nie mogę się poddać. Skumulowałam całą swoją energie drzemiącą w moim ciele, ból tak jakby zniknął a ja zaczęłam dusić przygniatającego mnie wilkołaka, po chwili już nie żył. Wstałam, podeszłam do ostatniego funkcjonującego wilka i odcięłam mu łeb. Padłam na kolana. Doczłapałam się do drzwi, przekręciłam je i otwarłam. Całą adrenalina w sekundzie mnie opuściła.
- Jace, pomóż. – wyjąkałam gdy wypadając z pokoju wpadłam wprost na niego. W oczach Jace’a widziałam powagę i zmartwienie potem zapadła ciemność.

Jace

   Gdy Shadow wypadła z pokoju znieruchomiałem. Wyglądała koszmarnie. Zmiażdżona dłoń, rozorany policzek, wielka dziura w brzuchu. Zastanawiałem się jak Ona jeszcze żyje.  W mojej kieszeni zawibrował telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojej ukochanej Clary.
- Jace’e Herondale wytłumaczysz mi czemu pluję krwią, czuję ogromny ból i nie mogę ruszać dłonią? Co się stało z Shadow?! – wykrzyczała mi do ucha rudowłosa.
- Shadow jest umierająca, przyślij do mnie Aleca proszę tylko szybko. – odpowiedziałem bardzo cicho.
- Za minutę jesteśmy. – nie pomyliła się. Dokładnie minutę po tym jak się rozłączyła tuż obok mnie pojawiła się Clary i mój parabatai. Nic nie mówiąc rudowłosa podbiegła do Shadow, położyła ją na podłodze i zaczęła rysować runy uzdrawiające i runy na utratę krwi. Wzięła ją na ręce i przeszła przez bramę. Ja z Aleciem zajęliśmy się trzema ciałami i jednym nieprzytomnym wilkiem. Czemu mnie nie zawołała? Przecież mieliśmy plan. Jak tylko wyjawi kim jest zacznie krzyczeć moje imię i wkraczam do akcji a potem razem walczymy. Naprawdę nie rozumiem.

*********************************************************************************

   Hej wszystkim.
Nareszcie skończyłam 13 rozdział Bezimiennej. Jestem z tego zadowolona. Tak jak już wcześniej napisałam ten rozdział jest na maksa dziwny. Nie wiem co miałam w głowie pisząc go. Na prawdę nie mam pojęcia. Moim zdaniem wyszedł nie najgorszy ale to nie mi go oceniać. Męczyłam się z nim dość długo i już nie miałam siły go sprawdzać. Także bardzo przepraszam za błędy.
Odnośnie rozdziału Zaczarowanej Aileen. 13 rozdział miał już trzy strony A4 ale, że pisałam go nie na swoim laptopie tylko na laptopie taty gdzieś przepadł i teraz ze znajomym informatykiem próbuję go odzyskać. Dla tych co nie wiedzą co to Zaczarowana Aileen. Jest to mój pierwszy blog na który serdecznie zapraszam a także przepraszam, że informacja pojawiła się tu ale nie chciało mi się tworzyć osobnego postu.

Pozdrawiam Córka Razjela ☺


 

1 komentarz:

Piszcie w imię Razjela...