Nathan
- Magnus zrób coś! - Krzyknął czarno włosy.
- Alec wiesz dobrze, że Ona jest człowiekiem a moje czary nie są w stanie uratować zwykłego człowieka. Co najwyżej mogę powstrzymać na chwilę krwawienie ale przy jej obecnym stanie to jej nie pomoże. - Powiedział łagodnie ten drugi. Jak widać najprawdopodobniej mnie nie widzą co znaczy, że zapomniałem się objawić. Wyszeptałem kilka słów i teraz stałem nad ciałem mojej podopiecznej w miarę ludzkiej postaci. Oczy mężczyzn były teraz skierowane na mnie.
- Skąd się tu wziąłeś? Jesteś czarownikiem jak Magnus? - Spytał drżącym głosem Alec.
- Nie, nie jestem czarownikiem tylko Aniołem tej dziewczyny. I nazywam się Nathan miło mi cię poznać młody Nocny Łowco. - Oczy chłopaka się powiększyły jak widać był zaskoczony widząc kolejny raz anioła.
- Przestańcie gadać! Ta dziewczyna umiera. - Wykrzyknął czarodziej, który robił jakieś czary. - Co robimy? Nie dam rady dłużej utrzymać jej przy życiu.
- Alec masz stelę, prawda? - Pokiwał głową. - To dobrze, przyda się.
- Co chcesz zrobić? Przecież jeśli użyje na niej steli to stanie się Wyklętą.
- Myślisz, że tego nie wiem? To mój ojciec stworzył waszą rasę. - Oczy chłopaka się rozszerzyły jeszcze bardziej. Nawet czarodziej na mnie spojrzał. - Jestem potomkiem Archanioła Razjela i w moich żyłach płynie jego krew co za tym idzie mogę również stworzyć Nefilim ale tylko raz na dekadę. I zamierzam właśnie to teraz zrobić abyście mogli ją uratować.
- Że co? - Krzyknął Alec
- Później Ci wytłumaczę a teraz podaj nóż, szybko. - Chłopak zrobił to co mu kazałem. Przyłożyłem nóż do mojego ciała a ten rozbłysnął silnym światłem. Nie zwracając na to uwagi bo przecież jestem aniołem a to jest serafickie ostrze naciąłem swój nadgarstek z, którego zaczęła skapywać złota krew. Nachyliłem się nad głową dziewczyny i pozwoliłem aby moja krew skapywała do jej ust. W takich przypadkach nie potrzebny jest Kielich Anioła gdyż krew należy do Razjela. Ciało mojej podopiecznej rozbłysło na złoto. Czyli rytuał przemiany dobiegł końca i teraz stała się prawowitą Nocną Łowczynią.
- Magnus możesz ją teraz uratować, prawda? - Pokiwał głową.
- Alec same moje czary nie wystarczą, nałóż jej iratze. To przyspieszy gojenie się. - Chłopak posłusznie zrobił to co kazał czarownik i przyłożył stelę do skóry dziewczyny. Ja tylko mogłem się patrzeć. Po chwili z ran przestała płynąć krew. Widać było, że Magnus słabnie.
- Alec potrzebuję twojej energii. - Chłopak bez zająknięcia podszedł do czarownika i podał mu dłoń. Ten od razu to wykorzystał i rany dziewczyny zaczęły się powoli zasklepiać.
Po około 5 minutach dziewczyna leżała nieprzytomna na ławce ale stabilna.
- Nathan, tak? - Potwierdziłem skinieniem głowy. - Jak ta dziewczyna się nazywa? - Spytał Magnus.
- Ona nie ma imienia. Jest tak jakby adoptowana jako pocieszenie dla ludzi, którzy stracili córkę. Zyskała imię Emilia na cześć tamtej dziewczynki. Ale teraz kiedy poznała prawdę nie ma imienia ani nazwiska. Tamci ludzie jej nie kochali a biologicznych wciąż nie możemy namierzyć. Ta dziewczyna nie ma nikogo i niczego.
- To smutne. A co teraz mamy z nią zrobić? - Spytał smutno Alec.
- Alec zabierzemy ją do Instytutu teraz jest jedną z Was. - Odpowiedział Magnus.
- Chwała Niebiosą, że akurat tu byliście ale z tego co wiem pochodzicie z Nowego Jorku co robicie w Polsce i to jeszcze w takim małym mieście?
- Można by rzec, że zrobiliśmy sobie małą wycieczkę krajoznawczą aby zdobyć składniki do mikstur. A niektóre występują tylko tu.
- Aha. Mogę mieć do Was jedną prośbę? - Kiwnęli głowami. - Proszę zaopiekujcie się nią. Dobrze? Od tej pory przestaję być jej Aniołem Stróżem gdyż ma w sobie krew anioła. A żaden człowiek mający ją w sobie nie ma Stróżów to dotyczy też ludzi z krwią demona.
- Zrobimy co w naszej mocy aby poczuła się u nas jak w domu i aby znalazła w nas rodzinę. - Powiedział opiekuńczo Alec.
- Cieszę się. A i jeszcze jedno stanie się Nefilim było jej marzeniem od zawsze. - Podałem im książkę i się pożegnaliśmy a ja ostatni raz spojrzałem na moją dziewczynkę i zniknąłem.
************************************
Bezimienna
Dryfując w ciemności i bezgranicznej ciszy zastanawiałam się co zrobię gdyby jakimś cudem ktoś mnie uratował.
Tak naprawdę straciłam wszystko dom, rodzinę a nawet imię. Postanowiłam więcej nie używać Emilia gdyż to za bardzo boli. To imię zawsze będzie mi się kojarzyło i byłym rodzicom ze zmarłą córką a ja nie chcę aby tak było. Teraz stałam się Bezimienną.
Zastanawia mnie gdzie się teraz podzieję. Raczej nie zamierzam tam wracać bo zapewne powiedzieli mi to wszystko teraz ponieważ uważają, że jestem na tyle dorosła iż sobie poradzę. W szkole byłam raczej nie lubiana może nie przez moje oceny ale przez zatracaniu się w świecie fikcyjnym. Zawsze wyobrażałam siebie jako ktoś niezwykły: anioł, wampir czy chociażby Nefilim. Wszyscy się z tego śmiali więc raczej byłam samotna. Rozmawiałam tylko z moim aniołem, no dobra raczej prowadziłam monolog gdyż nigdy nie dostawałam odpowiedzi. Zawsze miałam jednak nadzieję, że On mnie słyszy dlatego po postrzale zamiast krzyczeć wniebogłosy wolałam go poprosić aby mi pomógł.
Prawdopodobne jest, że teraz trafię do domu dziecka. No ale cóż, jestem silna i sobie poradzę. Do osiemnastki jeszcze tylko dwa lata a później znajdę jakąś pracę i wszystko się ułoży.
Wtem poczułam coś bardzo dziwnego i przerażającego. W ustach miałam tak jakby posmak krwi a po chwili wstrząsnął mną ból i zaczęłam świecić się i widzieć wszystko na złoto. Nie wiem ile byłam w takim stanie pewnie krótko ale byłam tak zszokowana, że nie mogłam trzeźwo myśleć. Nagle cały ten świat czy cokolwiek to było zniknął. Nie czułam już bólu i po prostu spałam.
************************************
Will
Rano czeka mnie trening z Alec’iem, który chyba jeszcze nie wrócił co może znaczyć iż mam dzisiaj święty spokój. Nienawidzę strzelać z łóżku a tego mnie właśnie uczy za to kocham siekać mieczem oburęcznym. W tym dorównuje Jace'owi a śmiem powiedzieć, że jestem od niego nawet lepszy.
Nad ranem usłyszałem rumor za drzwiami a przecież jeszcze nie pora na śniadanie! Jak śmieją mnie obudzić o czwartej nad ranem! Przecież nie wyspanie się nie służy urodzie! Przez ciągłe niewyspanie zaczęły pojawiać mi się pierwsze zmarszczki! To niedorzeczne! Chodź Izzy mówi, że to od śmiechu to ja i tak wiem swoje i zamierzam pokonać te małe bestie! Jeszcze nie wiem jak ale na pewno to zrobię.
Zrzuciłem z siebie kołdrę i ubrałem się w strój Nocnego Łowcy po czym zbiegłem po schodach na dół.
W drzwiach Instytutu stał Magnus i Alec. Ten drugi miał na rękach jakąś młodą dziewczynę. Podszedłem do nich i stanąłem obok Clary i Jace'a. Marys i Robert są obecnie w Idrisie więc Instytut prowadzi Alec z Isabelle.
- Kto to jest? - Spytałem. Po bliższym przyjrzeniu się mogę stwierdzić iż obudzenie mnie tak wczesną porą było warte takiego widoku. Dziewczyna była śliczna. Długie, brązowe, falowane włosy były tak długie, że leżąc w objęciach chłopaka muskały ziemię. Była niewiarygodnie chuda tak jakby miała początki anoreksji ale i tak było widać trochę kobiecych kształtów co bardzo cieszyło moje oko. Oczu nie widziałem gdyż miała je zamknięte.
- To jest dziewczyna. - Odpowiedział ironicznie Jace.
- No co ty? Już myślałem, że kaczka. A może coś więcej? - Zapytałem lekko podminowany.
- Jest jedną z nas. Tak od jakiś kilku godzin. - Odparł Alec.
- Jak to od kilku godzin? Przecież Clave zabrania używania Kielicha. - Wtrąciła Izzy.
- Wcale nie użyliśmy go na niej. Potomek Razjela uczynił z niej Nefilim. - Odpowiedział tym razem Magnus.
- Wiecie co, to może zacznijcie od początku. - Zarządził Jace. Skinęli potwierdzając.
- Byliśmy w Polsce po składniki dla Magnusa, nagle usłyszeliśmy strzały i znaleźliśmy ją całą zakrwawioną. - I tak Alec opowiedział wszystko co stało się z dziewczyną.
- A jak się nazywa? - Wtrąciłem.
- Jak byś mi nie przerwał to bym zaraz do tego doszedł. - Odburknął czarnowłosy. - Ona nie ma imienia ani nazwiska. - No i dopowiedział resztę historii. Śmieszy mnie to, że ludzie, którzy nie mają tylko ludzkiej krwi nie mają Strażników.
- Przy niej leżała ta książka. A Nathan powiedział, że Ona marzyła zawsze o takim życiu jak wasze. No i się doczekała. - Powiedział Magnus.
- Musimy powiadomić o tym Clave. Ta dziewczyna musi przejść inicjacje i zapoczątkować nowy ród oraz złożyć przysięgę. Trzeba zastanowić się gdzie ją umieścimy i gdy dojdzie do siebie musi zacząć szkolenie. - Poinformowała nas wszystkich Izzy.
- Wiem. Jest jeszcze coś co obiecałem Nathanielowi. Obiecałem się nią zaopiekować i stworzyć jej nowy dom. Mogę liczyć na waszą pomoc? - Zapytał cicho Alec a my wszyscy potwierdziliśmy jego słowa. - To dobrze. A teraz mogę zanieść ją do łóżka? Bo chodź jest bardzo lekka to powoli tracę czucie w rękach.
- Zanieść ją do pokoju obok twojego. To jedyny przyszykowany. - Pokiwał głową i poszedł na górę. Oczywiście wszyscy podążyli za nim. I po kilku chwilach nasza Bezimienna leżała spokojnie w łóżku otoczona wszystkimi obecnymi w Instytucie.
- Biedna dziewczyna. Tyle musiała przejść. - Powiedziała najbardziej zmartwiona z nas wszystkich Clary.
- To prawda ale teraz znajdzie u nas rodzinę. - Pocieszył ją Jace.
- Idę wysłać ognistą wiadomość. Clary możesz przy niej czuwać? - Zapytała z troską Izzy.
- Jasne.
Wszyscy prócz Clary opuścili pokój.
- To co Will jak widzę gotowy na trening. - Dopadł mnie Alec. A myślałem, że mi już dzisiaj odpuści.
- O każdej porze. - Odpowiedziałem z przekąsem i ruszyliśmy na salę treningową.
*********************************************************************************
Z okazji Dnia Kobiet życzę wszystkim kobietom wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka, szczęścia i pomyślności ☺.
Z tej okazji rozdział wstawiam w porannej porze a nie wieczornej.
Wszystkich zachęcam do komentowania, to bardzo motywuje,
Za wszystkie błędy przepraszam. Jeśli ktoś takowe błędy zauważy proszę aby dał mi znać to postaram się je poprawić.
Serdecznie pozdrawiam Córka Razjela ☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Piszcie w imię Razjela...